odnalezione klisze…

… potrafią wyturlać się niespodziewanie, albo zaszyć w koszyku z kabelkami, więc zaniosłam takie dwie sieroty do Lab. Jedna nie wytrzymała próby czasu i wyczyściła się na amen, z drugiej uratowało się kilka klatek. Topienie pierwszej Marzanny od Gosi i Tomka; pięknej, szykownej damy, której urody niestety owa klisza już nie utrwaliła.

Uwielbiam swojego starego zenita 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *