Można go zjeść na śniadanie w wersji quick&ligth w tygodniu, na skwierczące masło (koniecznie! żaden olej) wlać lekko rozbite jajka (tylko nr 0 ew. 1) posolić, popieprzyć, podważyć trzeba brzegi a przy zsuwaniu z patelni złożyć na pół. W wersjach na bogato można wykorzystać resztki obiadowe, pętające się po lodówce resztki sosu, lecza, ratatui, szpinaku.
Można wkroić kawałki warzyw surowych lub wcześniej podsmażonych (jak cebula) krążki papryki, sparzone i obrane pomidory, suszone pokrojone w paseczki pasują do pokruszone sera camembert lub feta, te przyjemnie rozpłyną się pod wpływem ciepła. Warto sypnąć różnymi rodzajami ziół, połączyć np miętę z kozim serem, a szałwie z pleśniowym typu białego lub bleu. To są omlety sycące, mocne.
Omlety francuskie czyli z ziołami można zrobić na dwa sposoby, posiekane zioła i dymkę wymieszać z jajkami i usmażyć, lub zioła zmieszać ze śmietaną, solą, pieprzem i wylać na omlet, zwinąć w rulon.
Warto sięgnąć po kiełki w sezonie, albo uprażone ziarna słonecznika, dyni, sezamu. Jest również odmiana japońska omletu, tamago, jest to jednak dość pracochłonna procedura, mniej spontaniczna, dla porannych smakoszy. Można do jajek dodać sosu sojowego, śmietanę, szczyptę curry, chili, cukru, bo wiadomo że jeszcze istnieje wersja omletu na słodko, z ulubionymi owocami.
Omlet z czymkolwiek powinien być jasny, lekko zrumieniony od spodu i wilgotny na górze.
czemu nie:)