Oto co znalazłam, zapisane przez siebie 15 lutego 2003.
„nad blokami unoszą się obłoczki niedobudzonych snów, wznoszą gmachy umykających przed oczami cieni, smug, linii świateł. naszkicowane jednostajnymi myślami, jednoliniowych rozmów, płytkich stwierdzeń.
Trupiozielone powidoki zakrzywionych masek, oderwanych nieco od nosa, zrośniętych przy uszach, zaszytych nad górną linią ust.
Zadrapana ceramika sztucznie stworzonego życia, klony dryfujących kokonów ludzkich niepewności i lenistwa, nadgniłych, zjełczałych dotykiem czasu.
Żółte odstające skórki zrogowaciałej skóry.”
Chyba nie byłam w najlepszym nastroju.